Publicystyka

Po obejrzeniu filmu pt. „Opór” z Danielem Craig’em, postanowiłem podzielić się z wami pewnymi spostrzeżeniami. Nie bójcie się, nie zamierzam analizować całego filmu lub raczyć was swoimi osobistymi dogłębnymi przemyśleniami.
Rozpoczął się rok szkolny, a za razem sesja poprawkowa… No cóż… Ale nie ma się co załamywać! Jesteśmy ludźmi i nic co ludzkie nie jest nam obce ;) Damy radę i wytrwamy!
I nastał ten upragniony przez wielu uczniów czas. Wreszcie po dwóch miesiącach udręki można udać się w szkolne mury. Nareszcie można wstawać o 6 rano i regularnie korzystać z dobrodziejstw transportu publicznego.
Jakie są Wasze sposoby na relaks? Plaża, oglądanie telewizji, kino, wypad ze znajomymi na małe co nie co, książka, spacery, gry sportowe, rower, spanie do południa? Ze swojej strony chciałem zaproponować grzybobranie. Oczywiście mam na myśli chodzenie po lesie z zamiarem odnalezienia dorodnych okazów grzybków, a nie zakładowe wycieczki, które mają na celu wyprostowanie zwojów mózgowych. W przypadku tradycyjnego zbierania grzybków odchodzi również problem znalezienia kierowcy oraz organizowania akcji ratunkowych…   Sam często lubię wybrać się do lasu na grzyby. Pozwala to na oderwanie się od codziennych zmartwień oraz obcowanie z przyrodą – często także z butelkami i puszkami po napojach wyskokowych… Jednak przede wszystkim człowiek może naprawdę odpocząć. Nie bez znaczenia również jest odczuwana satysfakcja z odnalezionych grzybów. Pomijam fakt, iż w przypadku własnoręcznego znalezienia grzyba wiemy co jemy. Wątpię czy ktoś z nas byłby w stanie rozpoznać suszone sklepowe grzybki – wierzymy sprzedawcom na słowo honoru. Zachęcam więc wszystkich do uczestniczenia w tej formie aktywności. Jeśli już się ktoś na nią zdecyduje apeluję także, aby zapoznał się z atlasem grzybów – lepiej zebrać kilka grzybów mniej, aniżeli zmagać się z mniej lub bardziej poważnymi problemami zdrowotnymi.
Finlandia kraj, w którym każdy ma prawo użytkować środowisko naturalne (oczywiście dbając o zachowanie jego naturalnego piękna). Nie ma wytyczonych działek. Masz ochotę popłynąć łódką i rozbić obóz w środku lasu – nie ma problemu. Finlandia słynie jednak przede wszystkim z suchych suan.
Po obejrzeniu pewnego ciekawego dokumentu, postanowiłem napisać krótki tekst na temat egzotycznej wizji zawodu lekarza.
Zastanawialiście się czasem, czym jest, albo powinna być praca urzędnika. Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, iż w tym zakresie powinno się raczej operować pojęciem „służba”. Tak, tak. Urzędnik służby społeczeństwu – zresztą podobnie jak ministrowie oraz służby porządkowe.
W związku z niedopasowaniem profilu polskich uczelni do realiów rządzących rynkiem pracy mądre głowy postanowiły stworzyć coś, co nazwano kierunkami zamawianymi. Wszystko fajnie? – I don’t thing so.
Misją różnego typu służb porządkowych jest dbanie o odpowiedni poziom bezpieczeństwa obywateli. Policja ma czuwać choćby dlatego abyśmy się nie bali wyjść wieczorem na spacer z dziewczyną, a pozostawiony dom nie rodził w naszej głowie licznych projekcji, w których jesteśmy obrabowani.
Kolej, kolej, kolej… O naszej polskiej kolei krążą już legendy. Podróże przestarzałym taborem stały się obiektem wielu opowieści oraz skeczy kabaretowych . Sam korzystam z uroków polskich kolei na linii Tczew-Katowice. Wydaje mi się, iż jest zbytecznym opisywanie stanu obecnego – każdy z nas wie jak sytuacja wygląda... Jednak PKP od kilku lat zapowiada wielką rewolucję! Podróżowanie z PKP ma być łatwiejsze i szybsze – nie oszukujmy się 10 godzin podróży, podczas której pokonujemy 600 km to śmiech na sali…
Przysłowie brzmiące „krowa, która dużo ryczy mało mleka daje”, można odnieść do np. polskiej gospodarki. Wprawdzie już nie jesteśmy zalewani informacjami na temat wszechobecnego kryzysu. Jednak, co jakiś czas przypomina nam się, iż czasy są niestabilne i niebezpieczne. Zapewne doskonale wiecie, iż zdobycie dobrze płatnej pracy nie jest zadaniem łatwym – no chyba, iż mamy mocne plecy… Jednak nie o tym chciałem dzisiaj pisać.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której nagle nachodzi nas „mały głód” – nie mam tutaj na myśli tego reklamowego głoda. Po prostu czujemy, że coś byśmy wrzucili na ruszt – „coś bym sobie zjadł”. W takiej sytuacji nie sięgamy jednak ani po telefon, ani nie udajemy się do kuchni. Leniwym krokiem podchodzimy do laptopa, wybieramy interesującą nas potrawę. Następnie podłączamy drukarkę i zostaje nam wydrukowane jedzenie. Tak wydrukowane! Może na chwilę obecną brzmi to kosmicznie, ale wszystko wskazuje na to, iż może być to w przyszłości całkowicie możliwe! Naukowcy badają możliwości drukowania jedzenia dla kosmonautów.

Aktualności

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin