Wydrukuj tę stronę
26 sierpień 2014

Jędrzej i Marek – zamężyliśmy się! Jest to możliwe w Polsce?

Dział: Felietony
Napisał 
Kościół, kwiaty, biała suknia, ekskluzywna limuzyna, bal, toasty… Ślub! Czyli wyjątkowe wydarzenie w życiu każdego człowieka – no przynajmniej w teorii. Jeśli wierzymy, że ślub jest przyrzeczeniem na całe życia, to chwila faktycznie doniosła i znacząca. Możliwym, aby przyrzeczenie złożyło sobie dwóch panów? Dodam, dwóch panów w Polsce! Możliwe.  

 

Jędrzej i Marek – miłość zdecydowanie nie polska.

W naszym pięknym kraju okazywanie uczuć nie jest chyba zbyt popularnym. Mimo całej tej polskiej gościnności itp. to nie zauważam, abyśmy byli jakoś przesadnie wylewni. Jednocześnie przedstawiciele tej samej płci mają z tym jeszcze większy problem. Niech mi nikt nie wmawia, że jesteśmy narodem tolerancyjnym. Nie jesteśmy i taka jest prawda. Zdecydowanie częściej spotykam się z wyrazami wstrętu i obrzydzenia, aniżeli choćby neutralnego zaakceptowaniu tegoż faktu. Skoro, ja wolę kobietę od mężczyzny, uważam że to jest oczywista droga. Jednak czy inni też muszą nią kroczyć? Pomijam, iż wielu nawet nie rozumie, dlaczego przedstawiciele tej samej płci darzą się uczuciem.  Zresztą  to temat rzeka… Nie rozumiem tego, dlaczego kreujemy się na tolerancyjnych – „Niech se robią co chcą”, ale oceniamy to za patologię. Niby każdy z nas może mieć własne zdanie, ale czy jeśli mielibyśmy absolutną i niemal boską władzę, pozwolilibyśmy na to? No ale nie ważne. Temat bardzo kontrowersyjny, złożony i trudny – no chyba, że chcemy go sprowadzić do obrzucania się inwektywami i okopaniem w swoich światopoglądach…

Jędrzej i Marek się kochają. Panowie kupili wspólnie samochód, założyli firmę i żyją razem. Wszystko pięknie i ładnie. Buzi - buzi, tulu - tulu… ale chcieliby wziąć ślub. Jednak jest to niezwykle problematyczna sprawa. Krótko mówiąc nie ma takiej opcji. Czyżby na pewno? Polak potrafi. Panowie spisali umowę partnerską, są więc małżeństwem?

 

Małżeństwo – po co?

Po co wychodzimy za mąż? Dlaczego osoby decydują się związać ze sobą, przynajmniej teoretycznie, na całe życie. Dlaczego świadomie ograniczamy nasze rządze w stosunku do jednej osoby? Nie wygodniej byłoby żyć w tzw. otwartym związku? Musi być chyba jakiś powód? Presja otoczenia? Wymagania rodziny? Chyba najczęściej słyszy się odpowiedz: „bo my się kochamy” – pomijam kwestie związane, z nadchodzącym na świat dzieckiem. Odpowiedz: „bo my się kochamy” wydaje się najbardziej szlachetna. Kochamy się, więc chcemy związać nasze losy ze sobą, chcemy pokazać innym, że nas coś łączy. Możemy chcemy uzyskać też troszkę poczucia pewności. Panowie spotkali się z licznymi problemami. Mieszkali ze sobą, pięć lat tworzyli związek. Mieli problem z kwestiami związanymi z wspólnym majątkiem, odbieraniem przesyłek, otrzymywaniem informacji o stanie zdrowia w szpitalu.  Ale przyjmijmy, że głównym powodem jest miłość. Nasi bohaterowie wskazują, że się kochają – czemu by im nie wierzyć? Skoro się kochają, chcą wziąć ślub. Skoro nie mogą wziąć ślubu postanowili spisać umowę. W umowie zawarto tradycyjną treść przysięgi małżeńskiej.  Panowie przyrzekli sobie miłość, przyjaźń, szacunek, że będą dzielić się dobrami materialnymi oraz emocjonalnymi do końca życia. Wesele odbyło się według polskiej tradycji – no, zrezygnowano z rzucania welonem/bukietem oraz pierwszego tańca młodej pary.  Panowie zrezygnowali także z obrączek – mówią, iż czekają na moment, kiedy polskie prawo będzie przewidywać możliwość zalegalizowania związków partnerskich.

 

Tutaj proszę złożyć podpis! Czytelnie!

Ksiądz… no siłą rzecz nie mógł dać „ślubu”. Panowie przyrzekali sobie, że się nie opuszczą aż do śmierci przed notariuszem. Wcześniej udali się do Urzędu w celu zmiany nazwiska – dodania członu nazwiska partnera. Umowa różni się jednak od sakramentalnego „tak, przysięgam”. Nowożeńcy musieli w niej szczegółowo wyliczyć to, co sobie przyrzekają. Wydaje się, iż stworzenie zamkniętego katalogu nie jest rozwiązaniem słusznym, jednak nie było innej możliwości. Jednak, to jest nietypowa umowa/oświadczenie. Nie zakładamy, chęci jej obchodzenia. Swoją drogą sakramentalne „tak, przysięgam” jest tak ogólne, że czasem można wprost stwierdzić, że tego lub tego nikomu nie przyrzekałem. Wszystko zależy od naszych intencji.

 

 Co z tego wynika?

Umowa zawarta pomiędzy panami, nie jest małżeństwem – z punktu widzenia prawa, nie jest małżeństwem. Nie rozwiązano kwestii prawa dziedziczenia bez odtrącenia podatku oraz pobierania wspólnych świadczeń i ubezpieczeń. Jednocześnie miłość… trudno miłość opisać językiem prawniczym, trudno ją potraktować jako kontrakt gospodarczy. Chcemy aby osoba, którą kochamy i nas kochała… jednak czy można to wymusić w umowie? Powiem więcej, jakie wyciągnąć konsekwencje w razie niewywiązania się z umowy? Oczywiście w przypadku tradycyjnego ślubu, również tej pewności nie mamy. Jednak jest różnica pomiędzy deklarowaniu czegoś przed duchownym, a przed notariuszem. Ponoć jest. A może nie ma?

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin