Wydrukuj tę stronę
12 styczeń 2012

Droga przez mękę, czyli zdobycie prawa jazdy po polsku ;] -czekam, więc jestem?

Dział: Felietony
Napisał 
Jako zadowolony kursant kierujemy się ku spotkaniu z przeznaczeniem. Jednak im jesteśmy bliżej tajemniczego miejsca zwanego Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego (WORD) tym nasze nastawienie staje się coraz mniej optymistyczne. Na dzień dobry witają nas smutne twarze osób, którym niestety nie udało się zdać egzaminu. Jeszcze się nie zapisaliśmy na egzamin a już odczuwamy przedsmak tego co nas może czekać. Zaciskamy zęby i wchodzimy do zazwyczaj potężnego i pięknego gmachu. Czujemy się jak wieśniacy wkraczający do zamku władcy i pana, który to jednym gestem może zadecydować o naszym dalszym być albo nie być.

 

 

Przed samym wejściem odczuwamy dziwna siłę. Owa astralna moc informuje nas, że po przejściu przez te drzwi nie będzie już odwrotu. Zbieramy w sobie resztki motywacji i przekraczamy progi WORD - u. Witają nas marmury i świeżo odmalowane ściany. W powietrzu da się jednak wyczuć jakąś dziwną aurę. Jestem zdania, że są za to odpowiedzialne wszystkie osoby przebywające w tych pomieszczeniach. Niekiedy można nawet zauważyć jak strach i panika skrapla się w zakamarkach pokoi… Nie wiemy co Nas czeka… Jednak po załatwieniu kilku formalności trochę się rozluźniamy i prowadzimy zdawkowe rozmowy z paniami z okienek po czym wracamy do domu.


W dniu egzaminu, stawiamy się punktualnie (a nawet trochę wcześniej) do opisywanego wcześniej przybytku. Na nowo i to z wzmożoną siłą odczuwamy aurę strachu i paniki jaka w nim panuje. Zastanawiamy się dlaczego tak wiele osób ciągle przebywa w murach tego budynku? Bez względu na godzinę ośrodek ciągle jest oblegany przez wiele ponurych, zestresowanych istot. Słychać różne rozmowy, dowiadujemy się, że pewne osoby powtórnie czekają na egzaminy (po raz 6, 7 zdają to samo).Rodzący się w naszych sercach coraz większy niepokój szybko przerywa instruktor proszący na salę egzaminacyjną – jak się później okaże jedyny punkt programu odbywający się punktualnie. Po kilku pierwszych pytaniach teoretycznych okazuje się, że egzamin to betka. Niemalże wszystkie osoby zdają – trudno nie zdać egzaminu, który się zna niemal na pamięć ;]


Jednak teraz rozpoczynają się schody. Czeka nas faza czekania… Nie wiem dlaczego tak trudne jest przewidzenie jak długo 1 kursant będzie zdawał egzamin. Oczywiście rozrzut może być duży (od 1 minuty do 40) ale chyba logicznym jest po kilkuletniej działalności zastosować wybrany wzór matematyczny i obliczyć średnią… To, że jesteśmy umówieni na określoną godzinę nic nie zmieniam;] Przychodzimy na 11 a egzamin zdajemy o 13 – 14 ;] Jak znosimy okres czekania? Chyba nie trzeba opisywać emocji jakie targają osobami czekającymi kilka godzin na egzamin. Jednocześnie osoby te obserwują jak inni zostają oblewani... Czas upływa nam na analizowaniu czy poszczególnymi samochodami wraca egzaminator czy egzaminowany ;) Dodatkowo w ciągłym napięciu oczekujemy na wywołanie naszego imienia i nazwiska ;] Czasem musimy dokonywać istotnych decyzji dotyczących naszej najbliższej przyszłości ;] Jesteśmy tylko ludźmi i po kilku godzinach czekania mogą obudzić się w nas różne potrzeby fizjologiczne – ale czy akurat, kiedy udamy się w celu ich zaspokojenia nie zawoła nas egzaminator? Wydaje się to śmieszne, aczkolwiek może stanowić w niektórych sytuacjach w jakiejś mierze problem. Człowiek w całkowitej gotowości, niczym dawny drapieżca z czasów jaskiniowców oczekuje odpowiedniego sygnału.

Nagle zostajemy wywołani. Nic już nie jest takie, jak kiedyś. Czujemy, że trzeba iść na spotkanie z egzaminatorem…

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin