Wydrukuj tę stronę
3 listopad 2013

Dzień Wszystkich Świętych- szczęście czy smutek?

Dział: Felietony
Napisał 
Wielkimi krokami zbliża się uroczystość Wszystkich Świętych. Zazwyczaj kojarzona jest ona ze smutnymi chwilami związanymi ze wspomnieniem osób, które odeszły. Jednak czy samo święto winno być traktowane jako niepowetowana tragedia?

 

Zapal znicz.

Większość przekazów pochodzących z mediów wspomina święto jako upamiętnienie tych co odeszli. Nadmienia się wszechobecny smutek oraz tęsknotę za zmarłymi – niepowetowane straty, tragedie itp. Ukazuje się wywiady, w których wspomina się ojców, matki, babcie oraz dzieci. Ogólnie rzecz ujmując panuje nieciekawa atmosfera, która niby ma skłaniać do refleksji. Chociaż co to za refleksja, która trwa tylko i wyłącznie jeden dzień a potem umiera śmiercią naturalną? Ktoś by powiedział, iż dobrze, że trwa chociaż jeden dzień. Jednak ja uważam, iż często jest ona sztucznie wytwarzana. Jednak z drugiej strony, po chwili namysłu, może nawet dobrze, że można sztucznie coś takiego wytworzyć. Niech chociaż jeden dzień w roku ludzie będą bezinteresowni – chociaż…

 

A Ty ile masz wianków?

Smutnym jest, iż często „święto zmarłych” jest pretekstem do oceniania rodziny lub zmarłych. Niby takie byle co, ale często słychać: „a tutaj ile wieńców, na pewno ktoś był bardzo wspaniałym człowiekiem”, „eee zapomniany grób” albo „spoczywa tutaj zły człowiek albo miał źle wychowane dzieci”. Jednak majstersztykiem jest analizowanie, kto z rodziny był na grobie oraz ile dał kwiatów lub zniczy. Często podsłuchując, tak wiem to nie ładnie, takie rozmowy można dostrzec satysfakcję obecnych, iż oni są w porządku… Czasem mam wrażenie, iż kwiatki i znicze nie są wystawiane na cześć zmarłym lecz na chwałę żyjących sponsorów… jaki ja jestem dobry syn bo szarpnąłem się na wianek za 100zł – wow.

 

Katolik nie powinien się cieszyć?

„Święto zmarłych” raczej Wszystkich Świętych dotyczy osób, które odeszły z tego świata i przeniosły się gdzieś, gdzie im lepiej. Przynajmniej tak wszystko wygląda w teorii, w którą się wierzy lub nie - nie wnikam. W sumie katolicy powinni się cieszyć z faktu, iż ich bliscy są, jak to się ładnie mawia, w domu Pana. Pomijam oczywiście fakt, iż nie wszystkich czeka tak wspaniały los – chociaż o wierze oraz późniejszych wyrokach nie ma co dyskutować. Człowiek jest istotą niedoskonałą i wszelkie wytwory jego umysłu nie są, moim zdaniem godne, aby analizować wartości wyższego rzędu. Prędzej czy później i tak wszystko bowiem przerobi na własną modłę.

 

I co począć z tym świętem?

No jak już niejedni wspominali, część z nas skupia się głównie na wersji amerykańskiej, która czerpie z Meksyku. Kult duchów, zmór i tego typu ciekawych zjawisk jest idealny pod względem komercyjnym – ale co w dzisiejszych czasach nie jest komercyjne? Jestem daleki od zakazywania świętowania. Ale jak już ktoś mądry powiedział, we wszystkim należy zachować umiar. Pozostawiam Wam więc ocenę czy święto winno być obchodzone w atmosferze smutku i zadumy czy też radości i szczęścia – tak wiem, cholerny ze mnie łaskawca. Uważam, iż każdy powinien do niego podejść na własny, indywidualny sposób. Obligatoryjne moralizatorstwo czy nakazy nie są ani skuteczne ani właściwe – no chyba, iż ktoś posiada monopol na prawdę i rację, ale nie sądzę by ktoś taki był.

Chociaż obserwując niektórych polityków, mam wrażenie, iż ideały cnót wszelakich są wśród nas… Skromność, troska o wspólne dobro jest tak przejmująca…

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin