Zapal znicz.
Większość przekazów pochodzących z mediów wspomina święto jako upamiętnienie tych co odeszli. Nadmienia się wszechobecny smutek oraz tęsknotę za zmarłymi – niepowetowane straty, tragedie itp. Ukazuje się wywiady, w których wspomina się ojców, matki, babcie oraz dzieci. Ogólnie rzecz ujmując panuje nieciekawa atmosfera, która niby ma skłaniać do refleksji. Chociaż co to za refleksja, która trwa tylko i wyłącznie jeden dzień a potem umiera śmiercią naturalną? Ktoś by powiedział, iż dobrze, że trwa chociaż jeden dzień. Jednak ja uważam, iż często jest ona sztucznie wytwarzana. Jednak z drugiej strony, po chwili namysłu, może nawet dobrze, że można sztucznie coś takiego wytworzyć. Niech chociaż jeden dzień w roku ludzie będą bezinteresowni – chociaż…
A Ty ile masz wianków?
Smutnym jest, iż często „święto zmarłych” jest pretekstem do oceniania rodziny lub zmarłych. Niby takie byle co, ale często słychać: „a tutaj ile wieńców, na pewno ktoś był bardzo wspaniałym człowiekiem”, „eee zapomniany grób” albo „spoczywa tutaj zły człowiek albo miał źle wychowane dzieci”. Jednak majstersztykiem jest analizowanie, kto z rodziny był na grobie oraz ile dał kwiatów lub zniczy. Często podsłuchując, tak wiem to nie ładnie, takie rozmowy można dostrzec satysfakcję obecnych, iż oni są w porządku… Czasem mam wrażenie, iż kwiatki i znicze nie są wystawiane na cześć zmarłym lecz na chwałę żyjących sponsorów… jaki ja jestem dobry syn bo szarpnąłem się na wianek za 100zł – wow.
Katolik nie powinien się cieszyć?
„Święto zmarłych” raczej Wszystkich Świętych dotyczy osób, które odeszły z tego świata i przeniosły się gdzieś, gdzie im lepiej. Przynajmniej tak wszystko wygląda w teorii, w którą się wierzy lub nie - nie wnikam. W sumie katolicy powinni się cieszyć z faktu, iż ich bliscy są, jak to się ładnie mawia, w domu Pana. Pomijam oczywiście fakt, iż nie wszystkich czeka tak wspaniały los – chociaż o wierze oraz późniejszych wyrokach nie ma co dyskutować. Człowiek jest istotą niedoskonałą i wszelkie wytwory jego umysłu nie są, moim zdaniem godne, aby analizować wartości wyższego rzędu. Prędzej czy później i tak wszystko bowiem przerobi na własną modłę.
I co począć z tym świętem?
No jak już niejedni wspominali, część z nas skupia się głównie na wersji amerykańskiej, która czerpie z Meksyku. Kult duchów, zmór i tego typu ciekawych zjawisk jest idealny pod względem komercyjnym – ale co w dzisiejszych czasach nie jest komercyjne? Jestem daleki od zakazywania świętowania. Ale jak już ktoś mądry powiedział, we wszystkim należy zachować umiar. Pozostawiam Wam więc ocenę czy święto winno być obchodzone w atmosferze smutku i zadumy czy też radości i szczęścia – tak wiem, cholerny ze mnie łaskawca. Uważam, iż każdy powinien do niego podejść na własny, indywidualny sposób. Obligatoryjne moralizatorstwo czy nakazy nie są ani skuteczne ani właściwe – no chyba, iż ktoś posiada monopol na prawdę i rację, ale nie sądzę by ktoś taki był.
Chociaż obserwując niektórych polityków, mam wrażenie, iż ideały cnót wszelakich są wśród nas… Skromność, troska o wspólne dobro jest tak przejmująca…