Wydrukuj tę stronę
6 wrzesień 2014

Goło i (nie)wesoło

Dział: Felietony
Napisał 
Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Mówią, że człowiek który nic nie ma, tak naprawdę jest szczęśliwy - nie ma nic do stracenia. Oddycha pełną piersią i jest wolny. Jednak po niedawnej podróży pociągiem odkryłem, iż chyba tak do końca nie jest.

Zachciało się wakacji

Nasz bohater, na potrzeby niniejszego artykułu nazywijmy go Wojtek, postanowił udać się nad nasze piękne polskie morze. Nie wybrał egzotycznego Egiptu, ciepłej Grecji czy też przepełnionej terrorystami samobójcami Turcji – przecież każdy Arab to terrorysta! Postanowił udać się nad nasze ojczyste morze. Początkowo wszystko było piękne. Pociąg z Katowic. Podróż przebiegała pomyślnie. Wojtek wybrał nocowanie w namiocie na polu campingowym przy plaży – kontakt z natura to jest właśnie to! Przybył na miejsce. Było świetnie! Pogoda dopisywała, ludzi tłumu nie było, a nawet zapoznał się z pewną uroczą dziewoją. Z tą uroczą dziewoją spędził także upojną noc w namiocie (oczywiście rozprawiali na temat metafizycznego aspektu przemijania ludzkiej egzystencji), w swoim namiocie. Wakacje pełną gębą? No nie do końca. Dziewoja spędziła tylko jedną noc… Uciekła? Przestraszyła się? Oj nie, powód był zdecydowanie inny, ciekawi jaki? Czytajcie dalej.

 

Morza szum, ptaków śpiew..

Wojtek rozstawił namiot w monitorowany miejscu – bezpieczeństwo przede wszystkim. Głupio byłoby utracić swoje lokum. Udał się na plażę. Nie spędził na niej dużo czasu. Powrócił. Jednak chyba zabłądził… rozkłada się i nie widzi swojego namiotu. Nerwowo biega po okolicy… Podchodzi do ratownika i pyta się: „gdzie jest mój namiot?” ratownik oczywiście odpowiada : „jaki namiot?”. Ale jest monitoring! Tak monitoring! Sprawdzili szybko co się stało z namiotem. Wiadomo tylko tyle ze zniknął. Czemu? Bo kamera byłam ruchoma i tylko jedna. Także złodzieje zdążyli zabrać wszystko za nim wróciła na swoją pierwotną pozycję - taki myk. Jednak monitoring to monitoring, tylko pogratulować jego pomysłodawcy. No i tym sposobem Wojtek pozostał bez dachu nad głową. Ostał tylko z dowodem śpiworem, telefonem komórkowym oraz numer dziewczyny, z która spędzi upojną noc.

 

Państwo opiekuje się sowimi obywatelami!

No to dzwonimy na policję! Policja szybko się zjawia, spisuje wszystkie dokumenty wystawia coś a’la potwierdzenie obrabowania – ciekawe. Miło ze mamy dokument potwierdzający ze zostaliśmy okradzeni – dołączę do CV, cenne doświadczenie. Wojtek dzwoni do dziewczyny  może ona miała cos wspólnego z rabunkiem – wiedziała, że jest sam. Dziewczyna jednak szybko się zjawia i jest bardzo zaskoczona. Nawet przy policjantach przyznaje, że spędziła miło czas z tym Panem i nawet miłą noc, ale nie wie o co chodzi. No niestety kolejnej nocy nie spędzi, chyba ze pod gwiazdami – hmm kuszące… Ale pogoda nad polskim morzem bywa kapryśna. Wojtkowi pozostało pożegnać się z nowo poznaną dziewczyną i wyruszyć w drogą do domu. Powstało jednak pytanie – za co? Skierował swoje kroki do MOPS-u. Powiedział, że potrzebuje 50 zł na podróż. Dodajmy, że Wojtek ma orzeczoną niesprawność – całkowitą niezdolność do pracy z powodu urazu nogi, którą musiano wydłużać o 18 centymetrów. Dowiedział się  także, że jest drugim na świecie człowiekiem, któremu wydłużono ją na taką odległość – nie weryfikowałem tego, 18 centymetrów to sporo, co nie panowie? Panie proszę się nie śmiać;) Pracownicy MOPS-u jednak stwierdzili, że nie są w stanie pomoc. Miał on znaleźć sposób na zarobienie pieniędzy. Doradzili mu żebranie – kocham Polskę!

 

Łatwiej wsiąść pożyczkę na fałszywy dowód niż kupić na niego bilet PKP

Jak się okazuje, łatwiej jest zaciągnąć na kogoś obcego lub schorowanego pożyczkę na dowód niż kupić bilet PKP. Wojtek miał problem. Ostatecznie zlitowano się – sprzedano mu bilet za kwotę ponad 200 zł (łaskawie rozłożone w ratach). Normalnie zapłaciłby 30 zł… No ale dzięki temu może jechać! No i jedzie wojtek. Razem ze mną jedzie do Katowic pociągiem przemierzającym 880 kilometrów w 15 godzin (mamy mieć jakiś postój, ja o niczym nie wiem). Rozmawiając z Wojtkiem dochodzę do wniosku, że jednak goły nie oznacza wesoły, na pewno nie w tym przypadku. Pozdrawiam wszystkie „życzliwych”, którzy nie byłi zainteresowani pomocą!

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin