Wydrukuj tę stronę
4 czerwiec 2014

Wiara czyni cuda?

Dział: Felietony
Napisał 
Deklarację Wiary, dotyczącą zróżnicowanych zagadnień dotyczących płciowości i płodności, podpisało około trzy tysiące lekarzy. To z jednej strony mało, z drugiej – na tyle dużo, by wzbudzić zainteresowanie społeczeństwa całą sprawą. Temat, podchwycony przez media, bardzo szybko został rozdmuchany do niebotycznych rozmiarów. Czy jednak deklaracja podpisana przez lekarzy, którzy nie godzą się na wykonywanie praktyk, które nie idą w zgodzie z ich sumieniem, naprawdę zasługuje na taką uwagę?

 

Sprawa jest mocno kontrowersyjna – Deklaracja Wiary stoi w sprzeczności z pewnymi obowiązkami, do wypełniania których zobowiązani są lekarze. Wśród nich znajduje się między innymi eutanazja, aborcja, zapłodnienie in vitro czy antykoncepcja. Lekarze, którzy podpisali deklarację uznali, że nie mogą świadczyć tych konkretnych usług, gdyż kłócą się one z ich wyznaniem.

Jest to, patrząc na rzecz tak obiektywnie, jak tylko się da, ich prawo, jeśli tylko prowadzą praktykę prywatną. Kwestia tego, czy podobne podejście jest rozsądne, czy nie, zależy w dużej mierze od osobistego postrzegania spraw religijnych. Problem pojawia się dopiero, gdy ze swoich obowiązków nie zamierza wywiązywać się lekarz zatrudniony przez państwo.

W treści Przyrzeczenia Lekarskiego, składanego przez absolwentów kierunku lekarskiego, można przeczytać: „według najlepszej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i chorobom, a chorym nieść pomoc bez różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek”. Na przysięgę można przymknąć oko, jeśli prowadzi się własny gabinet lekarski, wychodząc z założenia, iż samemu jest się sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Jednak jakiś kodeks etyczny z całą pewnością powinien stanowić wytyczną dla lekarskiego cechu zjednoczonego pod sztandarem NFZu. O obejściu go – nie może być mowy, podobnie, jak nie może być mowy o obejściu prawa.

Lekarz, niezależnie od swoich poglądów, zmuszony jest wykonywać te zabiegi, które są zgodne z prawem – sumienie nie powinno mieć tu żadnego znaczenia, tym bardziej, że to pacjent podejmuje decyzję, to on obciążony jest konsekwencjami, nawet, jeśli są to konsekwencje czysto moralne. Warto zauważyć, że wbrew pozorom nie żyjemy w państwie kościelnym – dlatego też wyznanie osoby pracującej na przysłowiowym „garnuszku” państwa, powinno być brane pod uwagę tylko w przypadku, kiedy nie przeszkadza jej w pracy.

Wystarczy bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której swoją wersję Deklaracji Wiary podpisują przedstawiciele innych zawodów, by zdać sobie sprawę z absurdalności całej sytuacji: nauczyciele przestają uczyć o teorii darwinowskiej, Wielki Wybuch znika z lekcji fizyki, policjanci nie używają broni nawet w przypadku bezpośredniego zagrożeni życia obywatela, a dziennikarze, na wzór Wojciecha Cejrowskiego, porzucają zawodową etykę na rzecz religii.

Jak na razie sytuacja nie jest jednak aż tak poważna – owszem, zwolennicy i przeciwnicy lekarskiej decyzji walczą ze sobą, piszą petycje, zbierają podpisy, tworzą pełne oburzenia profile na Facebooku. Nie wiele jednak z tego wynika. Może to i lepiej: jeśli sprawa ucichnie, być może skończy się na tych około trzech tysiącach podpisów, które widnieją pod Deklaracją. Bo tyle, prawdę mówiąc, wystarczy.

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin