Wydrukuj tę stronę
18 wrzesień 2014

Czego nie robić będąc przestępcą?

Dział: Felietony
Napisał 
Złodziej, bandzior, włamywacz, cyngiel, przestępca, złoczyńca… dla wszystkich potencjalnych kandydatów na te stanowisko mam szereg rad, czego nie robić, aby cieszyć się złodziejską karierą. Zdziwieni? Warto uczyć się z doświadczeń innych, mniej zaradnych przestępców…  

 

Po pierwsze: jeśli udajesz, że twoja dłoń jest pistoletem,
nie informuj o tym fakcie sprzedawcę w trakcie kradzieży.

Nasz pierwszy „super” przestępca wpadł na pomysł, rodem z kreskówek. Wkroczył do sklepu monopolowego. Póki co wszystko wyglądało dobrze. Odpowiednio zamaskowany i ubrany w grube, niezdradzające kształtów sylwetki ubranie, groził sprzedawcy bronią. W sensie… trzymał dłoń pod ubraniem. Wystraszony sprzedawca oddał pieniądze. Perfekcyjny napad! Szkoda tylko, iż po otrzymaniu pieniędzy, przestępca postanowił pokazać, iż jego bronią była naga dłoń. Pomachał sprzedawcy, który to szybko na niego skoczył i wraz z innymi klientami sklepu obezwładnił. A prawie się udało! Apeluje… Jeśli udajesz, że masz broń, udawaj do końca napadu!

 

Po drugie: jeśli zdecydowałeś się na kradzież,
sprawdź czy w sklepie funkcjonuje monitoring.

Żyjemy w XXI wieku. Obecność kamer monitoringu jest niemalże powszechna. Jednak niektórzy przestępcy, zdaje się, o tym nie wiedzą. Kolejnym demonem zbrodni jest pewna kobieta. Postanowiła ukraść szczeniaczka – drogiego szczeniaczka. Wspólnik zagadał sprzedawcę, a ta szybkim i zgrabnym ruchem schowała pieska pod bluzę. Szkoda tylko, że wszystko zarejestrowała kamera monitoringu… Ach te szczeniaczki, one tak działają na kobiety.

 

Po trzecie: nie dokonuj zbrodni w bezpośredniej okolicy miejsca zamieszkania.

Miejsce dokonania napadu jest ważne, uwierzcie mi! Załóżmy, że dokonujemy napadu na market. Market oddalony o jedną przecznicę od naszego domu. Codziennie jesteśmy w tymże sklepie. Chyba istnieje ryzyko rozpoznania? Nie wiem, nigdy nie dokonałem takiej zbrodnie, ale wydaje mi się, iż to nie jest najlepsze miejsce. Jeden z przestępców przekonał się o tym na własnej skórze. Dokonał zbrodni, po czym wesoło udał się do własnego domu – to dopiero geniusz… Policja ujęła przestępcę po kilku godzinach w jego własnym domu. Był zdziwiony… No cóż…

 

Po czwarte: to, że dostałeś się do sklepu, nie oznacza,
iż będziesz mógł z niego wyjść.

Sposób dostania się do sklepu, nie oznacza, iż w taki sam sposób z niego uciekniemy. Jaśniej. Pan przestępca postanowił włamać się do sklepu z komputerami. Dostał się do niego przez dach. No pomysł dobry. Aczkolwiek nie przewidział, iż trudno będzie mu się wydostać z tegoż sklepu tą samą drogą. Nawet bez skradzionego towaru nie był wstanie się wspiąć z powrotem na dach. Grzecznie czekał do rana na nadejście policji.

 

Po piąte: jeśli dokonaliście udanego napadu,
nie chwalcie się tym w lokalnym radiu.

Kolejny delikwent uczynił coś niezrozumiałego. Dokonał napadu na bank – no to jest zrozumiałe. Ukradł pieniądze i nie pozostawił większych śladów – brawo. Schronił się przed wymiarem sprawiedliwości – jestem z ciebie dumny! Ale… po cholerę dzwonił do radia opowiadając jak dokonał napadu. Długo mówił, chwalił się i podawał szczegóły. W między czasie policja zawitała do jego domu – tak, dzwonił z domu… A już był w ogródku, już witał się z gąską… Jeśli uda wam się dokonać zbrodni, zastanówcie się czy warto się tym chwalić innym.

 

Po szóste: jeśli włamaliście się do czyjegoś domu… nie bierzecie w nim kąpieli,
nie róbcie sobie kanapki i nie oglądajcie w nim ulubionego filmu.

Dokonałem rozpoznania. Dostałem się do pustego domu. Zlokalizowałem pieniądze i broń. Co robię dalej? Naturalnym jest, iż biorę prysznic, przygotowuje sobie lunch oraz zasiadam na kanapie oglądając ulubiony film. No co? Zły pomysł? Ej! Nie znacie się! Po czym wychodzę frywolnym krokiem z domu, a tam… niespodzianka właściciel mierzący do mnie z broni. Coś poszło nie tak? Dla lepszego zobrazowania sylwetki zbrodniarza dodam, iż przymierzał on także fikuśne fatałaszki żony właściciela domu… ulalala.

 

Po siódme: dokonując napadu, upewnień się czy w okolicy nie odbywa się impreza policyjna.

Rozpoznanie to niezwykle ważna sprawa. Nie można zapominać, iż przestępstwo dokonywane jest w konkretnym środowisku. Zapomniał o tym jeden z kolejnych przestępców. Był odpowiednio wyekwipowany. Jednak napad na sklep w miejscowości gdzie odbywa się impreza policyjna… jest chyba dość ryzykownym posunięciem. Ale co tam! 100 funkcjonariuszy prawa będących w bezpośredniej okolicy… ma to jakiekolwiek znaczenie? Po 15 minutach został zatrzymany… Nie mam pojęcia co poszło nie tak.

 

Po ósme: zastraszanie dwa razy większego od siebie gościa, zazwyczaj kończy się porażką.

Zastraszyć można każdego. Taka prawda, zawsze ktoś jest silniejszy lub bardziej „straszny”. Jednak kiepski pomysłem jest straszenie gościa, który jest od nas o dwie głowy wyższy. No chyba, że posiadamy jakieś dodatkowe umiejętności, które pozawalają nam zniwelować tę dysproporcję. No przestępca, o którym teraz myślę takowych nie miał i źle skończył… Radze mierzyć siły na zamiary.

 

Po dziewiąte: to, że ty masz broń, nie oznacza, iż takowej broni nie posiada… handlarz bronią.

Mamy broń – jeee, jesteśmy gangsterami i panami świata. Mam pukawkę i nie zawaham się jej użyć. Tak, w rzeczy samej, jest to argument. Wśród plemion Indian dysponowanie grzmiącym kijem było szpanem. Jednak napadać sklep z bronią… nie mamy choć malutkiej myśli, ale takiej dosłownie tyci-tyci, że jego właściciel/sprzedawca może być uzbrojony. Mamy swój pistolecik, on handluje strzelbami, karabinami snajperskimi oraz karabinami maszynowymi… Tak! Dziwnym trafem sprzedawca jak i jego klienci byli wyposażeni w pokaźny arsenał. Przestępca musiał uciekać by ratować swoje życie. Życie zaskakuje!

 

Po dziesiąte: Właściwe przygotowanie się do akcji jest rzeczą naprawdę istotną.

Planowanie. Tak młodzi adepci zbrodni. Musicie odpowiednio zaplanować akcję. Strój – ok. Uzbrojenie – ok. Miejsce zbrodni – ok. Policja, sąsiedztwo, rękawiczki itp. – ok. Jednak kurczę, nasz bohater nie pomyślał aby zatankować samochód. Po 10 minutach jazdy brakło mu benzyny i udał się na jej poszukiwanie z kanistrem – tak… dobrze myślicie, policja pomogła zatankować samochód.

 

Po jedenaste: maska to bardzo dobry pomysł, ale proszę…
załóż ją troszkę wcześniej niż czekając w kolejce do kasy…

Maska to dobry pomysł! Pozawala nam zachować anonimowość. Jednak sens jej noszenia mija się z celem, kiedy zakładamy ją przed kamerami. Zakładamy ją w sklepie podczas czekania na swoją kolej. Wiem, może to dla niektórych być trudnym do zrozumienia – w końcu, w chwili popełnienia przestępstwa miał maskę. Ale… odradzam. Dobrze wam radzę.

 

Po dwunaste: naprawę trudno przywidzieć iż podczas pokazu „jak pies wykrywa narkotyki”,
ten wykryje posiadane przez nas narkotyki?

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy opiekunami grupy uczniów. Czekamy kilka tygodni na spotkanie z policjantem. Ma on wraz ze sowim pupilem, zademonstrować, jak zwierzak poszukuje narkotyków. Naprawę? Naprawdę!? Naprawdę, nie przejdzie nam przez myśl, iż może wykryć on narkotyki w naszej torebce? Zawsze możemy krzyknąć: „Aj! Faktycznie państwu się udało! Jestem pod wrażeniem! Zaplanowałem to!” – nie gwarantuje, że podziała. Ale spróbować można. Ale chyba łatwiej jest, choć w ten jeden dzień, pozostawić narkotyki w inny miejscu.

 

Po trzynaste: Alkohol i pieniądze, to niebezpieczne połączenie – alkohol, pieniądze i głupota.

Kolejny złodziejaszek, dokonuje napadu na sklep monopolowy. Dostaje pieniądze. Chce także otrzymać alkohol. Sprzedawca pyta się go czy jest pełnoletni. On mówi, że tak. Po chwili ukazuje mu swoje prawo jazdy. Sprzedawca oddaje alkohol i żegna złodzieja. No cóż rozumiem dylemat związany z młodym wyglądem. Jednak chyba troszkę jest lekkomyślnie podawać swoje dane napadanej sobie – imię, nazwisko i adres. Biedny młody człowiek nawet nie zdążył skosztować „nabytego” alkoholu. Wyciągam z te opowieści także wniosek, iż aby dokonać napad nie trzeba być pełnoletnim. Jednak zakupić alkohol jest już zdecydowanie trudniej. Życie.

 

Po czternaste: słowa mają znaczenie… szczególnie podczas rozprawy w sądzie.

Bronimy się w sądzie. Nie mają na nas 100% dowodów. Teoretycznie jesteśmy jedną nogą na wolności. Myślimy na co wydamy zrabowane pieniądze. Jednak jeden ze świadków wskazuje, iż to chybami popełniliśmy zbrodnie i nas widział. Mówi jednak to w bardzo zawiły i mglisty sposób. Co robimy? Oczywiście! Krzyczymy: „powinienem odstrzelić tobie tą głupią głowę, kiedy dokonywałem z namadu. A po chwili ciszy dodajemy: „gdybym oczywiście popełnił przestępstwo i tam był” – jak myślicie, skazali go? Tak - też tego nie rozumiem, sędzia chyba był uprzedzony…

 

Po piętnaste: naprawdę uważasz, że jesteś tak cwany? Chcesz wygrać z firmą ubezpieczeniową?

Ostatni z bohaterów, chciał przechytrzyć firmę ubezpieczeniową. Zakupił bardzo drogie cygara i ubezpieczył je od następstw pożarów. No ma to sens. Jednak po kilku miesiącach zgłasza się do firmy, iż cygara zostały utracone w wyniku serii „małych pożarów”. Chciał być cwany. Przedstawił dowody itp. Firma zaskakująco szybko zaproponowała wysokie odszkodowanie. Złoczyńca się cieszył, myślał, że jest sprytny. Jednak chytry dwa razy traci… Firma ubezpieczeniowa wymierzyła przeciw niemu proces o uwaga: umyślne podpalenie. Tak umyślnie podpalił cygara w celu wyłudzenia ubezpieczenia. Dowodów nie musiano szukać, nasz przestępca sam je dostarczył. I sporo na tym stracił…

 

Oto kilka uwag dla wszystkich arcyzłoczyńców, demonów zbrodni. Nie podzielajcie błędów swoich poprzedników…  Najsmutniejsze jest to, że wszystko to zdarzyło się na prawdę… To była wersja amerykańska. W kolejnych dniach przedstawię najgłupszych polskich przestępców. Ciekawi? Naprawdę nie mamy się czego wstydzić! I swoich arcyzbrodniarzy mamy!

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin