Wydrukuj tę stronę
21 wrzesień 2012

Aperitif od Upside Down

Dział: Muzyka
Napisał 
Tym razem obiektem mojej recenzji będzie najnowsza płyta bydgoskiej formacji Upside Down, zatytułowana "Aperitif". Jest to kolejne wydawnictwo na koncie muzyków, na które aż siedem lat przyszło czekać fanom.

Mimo, iż grupa po drodze wydała jeszcze dwa krążki, nie można ich jednak uznać za zupełnie nowy materiał- jeden zawierał bowiem akustyczne wersje starszych kawałków zespołu, a drugi został wydany jako reedycja kasetowego "Legalized". Tak więc na przestrzeni 7 lat muzycy nie wydali nowego studyjnego wydawnictwa. Płyta ta pokazuje, że zespół nadal chce i co więcej potrafi nagrywać świetne numery. Premiera albumu miała miejsce na początku września podczas Muszla Fest, gdzie Upside Down świętowało swoje 20-lecie. Czy można wyobrazić sobie lepszą porę na premierę nowego wydawnictwa? Moim zdaniem nie, jednak nie o tym mam zamiar prawić. Gdy otrzymujemy do ręki płytę zespołu naszym oczom ukazuje się niebieski digipack z twarzą starego punka na okładce (jak przyznał wokalista zespołu Emas w wywiadzie dla portalu Life4sound.pl, portret ten obrazuje właściwie wszystkich muzyków z zespołu i to jak wyglądają po 20-latach kariery). Z tyłu tradycyjnie zamieszczona jest tracklista, która jest pierwszym ogromnym plusem wydawnictwa.

Na "Aperitif" powędrowało bowiem nie standardowo przyjęte dla płyt 12, lecz aż 15 utworów! W sumie na krążku zawarte jest więc ponad 50 minut punkowego grania na najwyższym poziomie. Płytę otwiera utwór, który został wybrany na singiel promujący album "Afganistan". Jest to bardzo energiczny numer, który pokazuje, że muzycy cały czas są w doskonałej formie i mogą nadal nagrywać wspaniałe utwory. To szybki kawałek, który w stylu Upside prawi o rzeczach ważnych i daje do myślenia. Podobnie jest zresztą z kolejnymi trzema kompozycjami. Utwory "Bardzo Prosty Rytm", "Homofobia" oraz Bez Negocjacji" są grane "do przodu" w szybkim, punkowym stylu. Każdy z tych numerów udowadnia tylko, że Upside Down zdecydowanie mimo 20 lat obecności na scenie nie wypaliło się, a wręcz przeciwnie ma bardzo dużo do powiedzenia nie tylko muzycznie ale także tekstowo.

"Credo" to kawałek, przy którym warto się na chwilę zatrzymać. Jest to jedna z najmocniejszych pozycji na tym albumie. Skoczny, szybki z chwytliwym tekstem utwór, którego nie powstydziłaby się najlepsza formacja punkowa – a przez lata myślę, że Upside Down można zaliczać do takowych. Piosenka ta znana jest z pewnością wielu fanom zespołu koncertowo, jednak wreszcie doczekaliśmy się jej studyjnej edycji.

Następny numer także zasługuje na uwagę. Jest on nieco inny, niż poprzednie i klimatycznie nawiązuje do rocka wcześniejszych lat, rodem z przebojów króla rock'n'rolla Elvisa Presleya. Piosenka bardzo rockowa, która wielu z pewnością nie spodoba się, ponieważ nie jest to szybkie punkowe granie jakiego oczekuje wielu słuchaczy, jednak polecam wsłuchać się w całość utworu. Pozornie jest to miłosna ballada, jednak ma ona sarkastyczny podtekst. Jaki? Polecam zapoznać się lepiej z tym songiem.

Z ósemeczką na albumie znalazł się numer „Złodzieje“ to już kolejna dawka punkowej energii. Numer ten śmiało można określić jako "ortodoksyjny punk". Kawałek ten ponownie prawi o kwestiach ważnych. Tym razem dotyka on szeroko pojętej polityki. Po przesłuchaniu utworu w głowie pozostaje jedno pytanie zadawane przez muzyków w refrenie – I kto tu jest złodziejem? Otóż to…

Kolejny kawałek jest bardzo, ale to bardzo energiczny i w mojej ocenie śmiało mógłby stać się radiowym hitem. To jedna z najbardziej porywających kompozycji na tej płycie i jednocześnie jedna z najlepszych. "Przygoda" to piosenka, która doskonale sprawdza się koncertowo i bardzo zapada w pamięć, szczególnie ten refren… Ten utwór to doskonały dowód, że Upside Down potrafi tworzyć świetne kompozycje, których może pozazdrościć niejeden punkowy zespół. Dla takich kompozycji takich jak ta warto czekać 7 lat!

"Zwała", "Estrada", "Grudencja", Franco" oraz "Kac" to kolejne pozycje na krążku, które grane są w bardzo szybkim tempie, które zachęca do skakania w pogo. Pierwszy z nich posiada nieco inny, "mroczny" klimat, jednak opowiada on o mało pozytywnym zjawisku, więc co się dziwić...."Estrada" to kawałek, przy którym warto nieco się zatrzymać i to nie ze względu na jego unikalny styl, lecz symbolikę. Jest to bowiem pewnego rodzaju hołd dla klubu znanego każdemu bydgoskiemu słuchaczowi. Estrada Stage Bar to z pewnością miejsce, z którym muzyków wiąże wiele wspomnień (podobnie jest zapewne ze słuchaczami). Sądzę, że każdy mieszkaniec Bydgoszczy zrozumie wydźwięk tej piosenki i fakt umieszczenia jej na płycie.

„Grudencja“ to kolejna dawka rock’n’rolla. To utwór, który porywa do tańca, a jego refren nawiązuje stylistycznie do klasyki rocka. Podobne kawałki na swoim koncie mają zresztą inne kapele punkowe takie jak chociażby Misfits, także inspiracje jak najbardziej prawidłowe.

"Franco" oraz "Kac" to kolejne porywające kawałki, których tempo nie odstaje od reszty kompozycji zamieszczonych na "Aperitif". Skupmy się jednak na tym drugim, który porusza tak doskonale przez wszystkich znaną tematykę, jaką jest poimprezowa "choroba". Każdy z nas miał kiedyś kaca i właśnie dlatego bardzo dobrze zrozumiemy stan opisywany przez muzyków w tym numerze.

„Kołysanka“ to najbardziej zaskakująca kompozycja na tym albumie. Jest to najspokojniejszy utwór na całej płycie. To piękna gitarowa ballada, która zakończona jest epickim motywem wspieranym przez skrzypce. To świetna kompozycja, która pokazuje, że muzycy mają bardzo dużo do powiedzenia i nie boją się wymykać się spoza czysto punkowej stylistyki. Przy dźwiękach tego utworu można na chwilę odpłynąć do zupełnie innego świata. Jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w kunszt punkowych kapel ten utwór powinien rozwiać wszelkie wątpliwości – coś pięknego! Kompozycja ma ponad 10 minut co może szokować, jednak „Kołysanka“ to nie jeden lecz dwa utwory. Dla wytrwałych słuchaczy zamieszczony został bowiem bonusowy track, który nagrany został wraz ze specjalnymi gośćmi. Jakimi? Sprawdźcie sami! Mogę jedynie podpowiedzieć, że rękę do tego przykładała znana formacja poruszająca się w stylistyce jamajskich rytmów.

Całość płyty zasługuje na solidną czwórkę z plusem. Płyta nie jest monotonna i nie nudzi się szybko. Każdy numer ma swój klimat i udowadnia tylko, że 20 lat doświadczenia robi swoje. Jest to kolejna po "Master Copy" płyta Upside Down, która pokazuje klasę muzyków. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że na następne wydawnictwo nie przyjdzie nam czekać tyle lat!

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin