19 grudzień 2013

Wychowanie seksualne -wychowanie?

Dział: Felietony
Napisał 
Już od dłuższego czasu w polskich szkołach wprowadzono możliwość uczestniczenia w tzw. wychowaniu seksualnym. Zdania na temat konieczności nauczania „na te tematy” są podzielone. Część osób wskazuje, iż jest to konieczne i daje same pozytywy. Inni grzmią i pośpiesznie pędzą po wodę święconą. Kto ma rację? Czy wychowanie seksualne powinno być nauczane w szkole? Czy w ogóle powinno się nauczać o seksie?

Teoretycznie…

Celami wychowania seksualnego jest m. in. przekazanie młodzieży wiedzy o seksualności człowieka w perspektywie biologicznej, psychologicznej i społecznej, upowszechnienie koncepcji zdrowia seksualnego jak i budowanie trwałych i przyjaznych modelów partnerstwa, przeciwdziałanie chorobom przenoszonym drogą płciową jak i przygotowanie uczniów do podejmowania świadomych decyzji podczas doboru partnera. Oczywiście wiele programów dotyczących wychowania seksualnego wskazuje szereg celów szczegółowych, których jednak nie będę przytaczał. W głównej mierze chodzi o to, aby młody człowiek poznał swoje ciało. Wiedział, jakie są konsekwencje współżycia i dostał rzetelne informacje z tej dziedziny.

Czyli wszystko pięknie i ładnie?

Niekoniecznie… papier wszystko przyjmie. Można stworzyć nawet najbardziej niezawodny i doskonały program. Jednak zawsze, ale to zawsze najsłabszym ogniwem jest człowiek. Nie oszukujmy się, jesteśmy istotami bardzo niedoskonałymi. Jesteśmy leniwi, lubimy jak inni podzielają nasze zdanie oraz staramy się „jakoś przetrwać”. Szczególnie na przykładzie nauczycieli widać, iż niektóre osoby wykorzystują posadę do podbudowania własnej wartości. Prawda/racja utożsamiana jest z poglądami nauczycieli. Dzieje się podobnie z lekcjami wychowania seksualnego. Nauczyciele niejednokrotnie modyfikują przekazywane informacje… Celowo przekazują ich okrojoną wersję. Przekładają swoje poglądy ponad obiektywne wyłożenie wiedzy. Jednak nawet w sytuacji, gdy nauczyciel „jest w porządku”, najsłabsze ogniwo (człowiek) jest również po drugiej stronie. Uczniowie różnie podchodzą do tego typu treści. Najczęściej wywołują one uśmiech i powód do żartów. Jest to szczególnie widoczne w gimnazjach… Niejednokrotnie lekcja sprowadza się do wymiany żartów i dwuznacznych sugestii. Młodzież często w taki sposób ukrywa skrępowanie. Uważają, że wszystko i tak wiedzą najlepiej. Popisują się…

I szatan wkroczył!

Przeciwnicy wychowania seksualnego w szkołach wskazują, iż szkoła powinna zajmować się nauką standardowych przedmiotów. Nie życzą sobie, aby ich dzieci były instruowane jak mają się zachowywać w sytuacjach intymnych. Nie życzą sobie, aby poznawały tego typu informacje w tak młodym wieku. Wskazują, iż oni „wyrośli na ludzi” bez tego typu wynalazków. Wychowanie seksualne miesza tylko w głowie i rozbudza ciekawość. Jest wymysłem szatana, który deprawuje młode pokolenie pod płaszczykiem edukacji…


To wychowywać?

Powstaje trudne pytanie – czy wychowywać seksualnie dzieci w szkole, czy też nie? Z jednej strony nie da się ukryć, iż ani nauczyciele, ani uczniowie nie są odpowiednio przygotowani na przyjmowanie oraz dzielenie się tego typu wiedzą. Jednak w dobie Internetu i telewizji koniecznym jest wysiłek na rzecz ich edukacji. Młody człowiek nasłucha się starszych kolegów. Zapozna się z fachowo nakręconymi niemieckiej produkcji filmami. Błądzącymi dłońmi wypoleruje papier nie jednego czasopisma. Jednak nie uzyska informacji i wiedzy. Przedstawione zostaną mu tylko wizje i fantazje. Ładna pani/pan z gazety po godzinnej obróbce w programach graficznych, ni jak się ma do spotykanych na ulicy znajomych. Gazety nie zajmują się kwestiami dotyczącymi budowani więzi. Chociaż wspominają, iż seks to podstawa. Wspominają ,co należy robić aby partner oszalał z rozkoszy. Wskazują jak niwelować nudę w sypialni. Jednak to wszystko kręci się tylko wokół rządzy. Chęci posiadania i odczuwania przyjemności. Przyjemności, która często jest wyolbrzymiana, przedłużona i nabrzmiała. Chwila, która dla młodego (i nie tylko) człowieka winna być czymś wyjątkowym i przyjemnym, staje się egzaminem. Egzaminem oceniającym zarówno jego jak i partnera zdolności. Wszystko sprowadza się do mechanicznego wykonywania czynności i strachu przed popełnieniem błędu - chcemy tak?

No tak, gdzie ci rodzice…

Wiem, banał. Najlepiej zwalić na rodziców. Jednak jak się człowiek decyduje na dziecko, to musi wziąć za nie odpowiedzialność. Przede wszystkim rodzice wychowują dziecko. Robią to nawet nieświadomie – dziecko obserwuje i naśladuje ich zachowanie. Tematy związane z cielesnością nie są łatwymi zarówno dla rodziców jak i ich dzieci. Jednak przede wszystkim oni powinni… choć próbować zainteresować się tą materią. Nie chodzi mi o kontrolowanie czy dopytywanie. Dziecko powinno wiedzieć, że jak będzie miało problem to może o tym porozmawiać. Nie zostanie osądzone i zrugane. Rodzice postarają się pomóc i porozmawiać.

Nie odpowiem na pytanie – czy powinno się nauczać o seksie w szkole… To jest kwestia drugorzędna… Zbyt wiele jest sprzecznych głosów, aby opowiedzieć się za jedną konkretną opcją. A wy co uważacie o dotychczas realizowanych lekcjach oraz stosunku do nich nauczycieli, rodziców i samych uczniów?

Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Aktualności

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin