Politycy przyzwyczaili już chyba wszystkich do tego, iż w okolicach wyborów, obiecują „złote góry”. Polityk przed wyborami zdaje się być misjonarzem, który bezinteresownie niesie swoją pomoc najbardziej potrzebującym. Czy ktoś naprawdę wierzy w te obietnice? Po co w ogóle one są?