16 sierpień 2013

Kierunek za(od)mawiany

Dział: Felietony
Napisał 
W związku z niedopasowaniem profilu polskich uczelni do realiów rządzących rynkiem pracy mądre głowy postanowiły stworzyć coś, co nazwano kierunkami zamawianymi. Wszystko fajnie? – I don’t thing so.

 

Ah ci nie dobrzy humaniści!

 

Student jest zły i leniwy. Zainteresowany jest tylko ciągnięciem pieniędzy od ciężko pracujących rodziców w celu wydawania ich na niekończące się pijackie zabawy. W celu przedłużenia swojej młodości wybiera studia szybkie, łatwe i przyjemne… Oczywiście poszczególne kierunki różnią się od siebie stopniem trudności – wysiłku jaki trzeba włożyć w ich zakończenie. Jednak nie wszystko, co dla jednego wyda się prostym, musi być prostym dla innego. Ludzie są pod pewnym względem podobni – odczuwają pewne wspólne potrzeby oraz postępują według pewnych schematów. Jednak odróżniają się posiadanymi umiejętnościami i predyspozycjami. Jedni są świetni w logicznym myśleniu, inni w majsterkowaniu, jeszcze inni w różnego typu fizycznych ciężkich robotach. Jednym słowem, trudno jest wskazać, iż ta a nie inna dziedzina wiedzy jest dla całego społeczeństwa odbierana jako trudniejsza – dla niektórych matematyka jest czymś bajecznie prostym. Jednocześnie nauki humanistyczne są „nie do przeskoczenia”.

 

Wizja świetlanej przyszłości!

 

Studentom, którzy zdecydowali się na związanie swojej przyszłości z kierunkami technicznymi, obiecywano przysłowiowe „złote góry”. Mieli oni nie mieć problemów ze znalezieniem pracy, ba dobrze płatnej pracy. Trud na studiach miał być wynagrodzony posiadaniem w przyszłości możliwości wożenia swojej ekskluzywnej pupci na mięciutkich siedziskach mercola.


Może kanapeczkę?

 

Z racji tego, iż studentów trzeba zachęcić do wysiłku, taaa, zdecydowano się sponsorować wybrane kierunki. Rezultatem powyższego stał się wszechobecny wyścig szczurów oraz zwiększenie troski uczelni o studentów deficytowych kierunków. Troska ta przejawia się zmniejszeniem wymagań, w myśl zasady, im więcej studentów na kierunku, tym lepiej. Uczelnie bowiem, dostają pieniążki za każdego studenta. A czy student ten zdał egzamin za 26 razem, w wyniku poprawnego rzutu kartkami przez wykładowcę, to już nie ważne. Nieistotnym jest również fakt, iż osoba oddająca pustą kartkę mogła zdać egzamin… No cóż, a potem się dziwimy, że Polacy kombinują… Że ciężką i uczciwą pracą można się dorobić tylko i wyłącznie garba…

 

A tu psikus!

 

Jednak nie wszyscy po kierunkach zamawianych znajdują pracę. Oczywiście sytuacja ta wynika z różnych względów. Aczkolwiek jeden z nich jest szczególnie irytujący… Otóż nasi kochani politycy zrobili „kleksa” przy wytyczaniu kierunków „przyszłościowych” i np. taka ochrona środowiska niby jest przyszłościowa, ale teraz okazuje się, iż tak naprawdę to ktoś się pomylił. Jednocześnie nic nie mówi się o inżynierii środowiska, która na etapie inżyniera na wielu uczelniach jest kalką ochrony środowiska…

 

I co z tego wszystkiego wynika – cudnie jest eksperymentować na żywej tkance… Wspaniale jest wykazywać nieszczerą troskę o młode pokolenie, które często buntuje się przeciwko takim zjawiskom jak nepotyzm, oszustwo, kłamstwo, kolesiostwo czy klientelizm. Z czasem jednak przyjmują one te zjawiska za coś normalnego. Po co się uczyć jak można ściągnąć? Po co iść na wykład jak można poprosić kolegę o podpisanie listy? Po co się starać, jak pusta kartka może być przepustką gwarantującą zdanie egzaminu? Po co to wszystko jak i tak trzeba mieć znajomości… Ale czy tak musi być naprawdę?

Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Aktualności

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin