18 styczeń 2012

Droga przez mękę, czyli zdoycie prawa jazdy po polsku ;] -czy egzaminator to maszyna?

Dział: Felietony
Napisał 
Powoli schodzimy po schodach na spotkanie nieznanemu… W tym momencie wszystko zależy od naszego życiowego szczęścia. Czy akurat trafiliśmy na ludzkiego egzaminatora czy na egzaminatora cyborga. Nie wiem czy tylko ja miałem takie odczucie, ale połowa z tego co mówił do mnie egzaminator była dla mnie niezrozumiała ;) Ledwo co siadłem do samochodu i usłyszałem jeden wielki potok słów, które to zostały wypowiedziane z niebywałą szybkością i monotonnością. Wróciłem do świata żywych w momencie, kiedy to egzaminator spojrzał na mnie i zapytał się: „wszystko jasne? Ma pan jakieś pytania?”. Zapewne wiele osób odpowiada podobnie jak ja: „wszystko jest jasne” ;]

 

Ogólnie rzecz ujmując jazda na parkingu jest względnie prosta – nic nas nie może zaskoczyć. Jednak w pewnej chwili egzaminator ustawia nam samochód i prosi byśmy usiedli koło niego. Tak też uczyniłem i pomyślałem, że te skurzane siedzenia są strasznie nie wygodne. Jak się później okazało siedzenia były wyścielone materiałem, a skórzana była tylko torba egzaminatora, na której spocząłem ;]


Ok. Wszystko pięknie ładnie wyjeżdżamy na miasto. Egzaminator oczywiście rozgadany wpatruje się w niewidoczny dla mnie punkt na drodze… Co jakiś czas z jego szlachetnych ust wychodzą na światło dzienne takie słowa jak: „proszę skręcić w lewo” czy „informuje pana, że dokonał pan przewinienia w postaci…”. Z racji tego, że egzaminator poinformował mnie, że jeżeli nic nie mówi należy jechać prosto widzę, że czeka na mnie wjazd na rondo, przez które nie można przejechać na wprost. Pytam się pana egzaminatora jak mam skręcić na rondzie – on milczy. Informuje go, że prosto nie mogę jechać – on dalej twardo milczy, a jego szlachetne rysy twarzy nie zdradzają żadnych najmniejszych uczuć. Postanowiłem więc zawrócić, po czym cud – instruktor przemówił wydając mi kolejne polecenia.

Po 30 minut jazdy postanowiłem, że rozpocznę jakąkolwiek rozmowę – gdyż jedyne dźwięki w samochodzie wydawane były przez silnik. „Okropna dziś pogoda” – wiem klasyk ;] „Strasznie dużo osób nie zdaje egzaminów” – pytanie z branży. Jednak mój guru milczy. Nie byłem nigdy w życiu na egzaminie stwierdziłem, że może nie wolno mi się odzywać i przeprosiłem za wydawanie z siebie odgłosów. Egzaminator się obudził i stwierdził cytuję: „Jeśli pan chce może pan sobie mówić dalej” – oj dzięki Ci łaskawco. Wprawdzie mi się udało zdać za 1 razem mimo kilku spięć z egzaminatorem. Jednak znam przypadki, kiedy to ludzie byli oblewani z naprawdę, co najmniej dziwnych powodów.


Jednym z nich był przypadek, w którym to egzaminator poinformował egzaminowanego, że wymusił on pierwszeństwo na pustej drodze ;] Nie wiem jak jest to możliwe, czy może faktycznie niektórzy egzaminatorzy są maszynami w fazie testów i w ich systemach występują jakieś błędy – naprawdę nie wiem. Inny egzaminator oblał chłopaka na tym, że nie zatrzymał się na znaku stop. Słusznie zrobił – tylko pominął fakt, że znak był widzialny dopiero pod odkryciu gałęzi ;) Egzaminator pewnie wyposażony był w specjalny zestaw optyczny jest w końcu XXI wiek ;] Równie ciekawymi przypadkami są „próby przekroczenia linii na drodze”, niewłaściwy układ rąk na kierownicy (nawet jeśli jest właściwy) jak i podejmowanie specjalnych działań na rzecz dodatkowego zdenerwowania egzaminowanego – pewnie spowodowane wirusem lub błędem w systemie operacyjnym egzaminatora.

Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Aktualności

Ciekawe filmy

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin