10 grudzień 2013

"Coś dla Pań"

Dział: Recenzje
Napisane przez  magwoj90

Spis treści

Tekst, który przeczytałam z ogromną ciekawością, ze względu na sympatię do jego autorki - Katarzyny Grocholi nosi tytuł „ A po co mi kurs origami”. Grochola, jako specjalistka w pisaniu o materii tak skomplikowanej jaką są uczucia ludzkie, porusza temat miłości oraz konsekwencji jej braku w życiu kobiety. Całość jest dialogiem, czyta się więc łatwo i przyjemnie. Potoczny, dowcipny język wywołuje uśmiech na mojej twarzy, jak zwykle gdy zaczytuje się w książkach Grocholi. Kobieta, którą kreuje autorka to kobieta podświadomie szukająca miłości, mimo iż pozornie uciekająca przed nią. Broni się przed uczuciem, gdyż chce uniknąć rozczarowania. Nie potrzebuje faceta, ale marzy aby ktoś ją pokochał. Sabina – bo tak nazywa się bohaterka, chciałaby, aby pojawił się w jej życiu ktoś wyjątkowy. Zaś o tym, że miłość i związki w dzisiejszych czasach to nie taka prosta sprawa dyskutuje ona z przyjacielem, który postanawia się jej zwierzyć. Obok artykułu znajduje się intrygujący rysunek przedstawiający kobietę, na czerwonym tle. Nie widzimy jednak wszystkich elementów ciała. Być może jest to symbol kobiety zagubionej, nie mogącej się odnaleźć w plątaninie myśli i uczuć? Ale przecież każdy czytelnik może interpretować ten obraz na własny sposób.

Teraz może zmienię nieco nastrój na bardziej refleksyjny. W dziale „Widokówki” znalazłam publikację pt. „ Wiosna przyjdzie i tak”. Jest to historia małżeństwa któremu nie udało się przetrwać. Czynnikiem, który wpłynął na jego rozpad był… internet. To dobrodziejstwo ludzkości, najszybsze źródło informacji, niestety, jak się okazuje może posiadać również działanie destrukcyjne, co doskonale obrazuje historia opowiedziana przez Katarzynę Enerlich. Świetna fabuła, genialny opis śledzenia poczynań męża w miejskiej bibliotece. Bardzo Spodobała mi się ta publikacja, doskonały sposób obrazowania. Dużym plusem są liczne dialogi, które ułatwiają odbiór tekstu. Poruszony temat jest jak najbardziej „na czasie”, gdyż ostatnio obserwuje się coraz częstszy rozpad związków małżeńskich.

Marcin Świetlicki w artykule zatytułowanym „Bokserka w ambasadzie” przedstawia jeden dzień z życia pisarza. Narratorem jest obserwator wydarzeń, który szczegółowo opisuje czynności wykonywane przez bohatera. Celem było, jak sądzę wyeksponowanie sylwetki pisarza jako człowieka nieco nietypowego, który, aby tworzyć potrzebuje inspiracji czerpanej z własnych przeżyć i doświadczeń. To co dla innych ludzi zdaje się być banalne, typowe, codziennie dla niego może stanowić punkt wyjścia do stworzenia czegoś naprawdę wartościowego. Artysta inaczej patrzy na świat, inaczej interpretuje rzeczywistość . Zdanie „Pisarz od siedmiu lat nie chodzi do pracy. Od tego czasu więcej pracuje” oznacza tyle, że pisarz potrzebuje swobody i przestrzeni, aby zrodziły się w jego głowie myśli, które przeleje na papier. Artykuł dość ciekawy, lecz nie wzbudził na mnie większego wrażenia.

Czasopismo „Bluszcz” prezentuje się zdecydowanie najlepiej na tle innych czasopism kulturalnych, które miałam okazję przeczytać . Widoczna jest dbałość wydawców o estetykę pisma. Każda strona jest przemyślana, tekst doskonale skomponowany z grafiką. Niektóre artykuły mają służyć rozrywce, utrzymane są w tonacji humorystycznej, inne zaś mają skłonić do przemyśleń. Różnorodność tematów to z pewnością duży plus dla tego pisma. Zyskuje również dzięki temu, iż piszą do niego znani i cenieni pisarze. Miejmy nadzieje, że zarówno autorzy, jak i wydawcy „Bluszcza” zadbają o to, aby pismo podążało w dobrym kierunku i pozostało na poziomie. Nie chcemy przecież, aby zmienił o się w kolejne kolorowe czasopismo dla kobiet nie wznoszące żadnych nowych wartości do naszego życia.


Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Podsumowanie artykułu

Aktualności

Ciekawe filmy

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin