Publicystyka

W dobie wszechobecnej informatyzacji, również Kościół zaczyna coraz częściej sięgać po technologiczne nowinki w celach ewangelizacyjno-promocyjnych. Niedawno głośno było o zakładanym przez Papieża koncie na Twitterze (szkoda tylko, że konto będzie obsługiwane przez sztab papieskich doradców – będzie więc to doskonale spójne i wyreżyserowane) czy też o możliwości ściągania papieskich encyklik na smartfony. Ojciec Franciszek wraz z Ojcem Leonardem prowadzą blog, na którym umieszczają, krótkie filmiki ewangelizacyjne – na bardzo różne tematy.
W celu rozluźnienia atmosfery po ostatniej krwiożerczej odsłonie fotoradarów postanowiłem przedstawić fotoartykuł dotyczący innej – lepszej, strony fotoradarów. Jak widać z poniżej przedstawionych zdjęć i fotoradar może wywołać (mam takową nadzieję) uśmiech na twarzy:)     Na koniec zachęcam do zapoznania się, z krótkim  filmikiem prezentującym pewnego śmiałka, który przyodział żelazną fotoradarową zbroję. Zapewne chciał się on poczuć, jak prawdziwy fotoradar – przed nim, nikt nie był w stanie uciec. No i oczywiście na koniec trafił do swojego policyjnego domu…  
Dla nas jest to ważna płyta. Bo tak naprawdę każdy krążek to wyzwanie emocjonalne, finansowe i psychiczne  mówi Tomek “Demolka” Molka Rozmowa z None.
Mateusz Kardaś: Kręciliście w weekend klip do utworu „Sundown”. Kiedy zobaczymy efekty Waszych prac i czego możemy się spodziewać po tym nagraniu?
Ludzie w swoim życiu kierują się wieloma, często różnymi, zasadami… Niektórzy pokładają wiarę w rozum, inni bezwiednie podążają za głosem serca.
Są zmorami wszystkich kierowców. Na ich widok nawet największym twardzielom miękną kolana. Są tak niebezpieczne, że wymyślono specjalne znaki, które ostrzegają nieświadomych kierowców, iż ci się do nich zbliżają. Ludzie chcą się przed nimi ustrzec wprowadzając do GPS-ów lokalizacje siedlisk tychże bestii. Niestety część stworów dowiedziało się o zlokalizowaniu ich pieczar i postanowiło porzucić dom na rzecz nigdy niekończącej się podróży po Polsce. Kierowcy chcąc się ustrzec przed złowieszczym zimnym spojrzeniem bestii montowali na swoich pojazdach różnorakie systemy obronne. Niestety wszelkie próby obrony stawały się na dłuższą metę nieskuteczne przed wszystkowidzącym okiem cyklopa.
Pozostając w cyklu „fotoradar dobry na wszystko” pragnę przywołać przypadek (2010 r.) pewnego mieszkańca Białegostoku, który postanowił urządzić mobilną sesję fotograficzną. Pewien pan kierowca, nazywajmy go np. modelem, przekraczał dozwoloną prędkość przy wybranym przez siebie fotoradarem kilkukrotnie – 4.12, 4.33, 4.49, 4.51, 5.05, 5.20, 5.42. za każdym razem nasz model przekraczał znacznie prędkość (pond 100 kilometrów na godzinę). Motywy działalności naszego modela nie są znane, wśród możliwych powodów insynuuje się:
Jak się dowiedziałem z popularnego serwisu informacyjnego, wraz z wybiciem 9.00 zakończył się strajk na kolei, który trwał 2 godziny. Teoretycznie 2 godziny wydają się krótkim okresem czasu, aczkolwiek jeśli ktoś w godzinach strajku chciał gdziekolwiek dotrzeć pociągiem, na pewno nie był zadowolony – wstrzymano ruch 335 pociągów. Jednocześnie na 1700 posterunków, w 197 wstrzymano pracę (nie przepuszczano pociągów). Oczywiście w „dobie kryzysu” politycy argumentują, że „cięcia… zaciskanie pasa są koniecznością i nie chcą ale muszą…” Jednak na pytanie jednej z dziennikarek, Pan Minister Grabarczyk (już były minister transportu) zmarszczył się i przerwał wywiad… Pani dziennikarka zadała następujące pytanie: „Dlaczego szukamy oszczędności w kieszeniach kolejarzy, a politycy nie rezygnują ze swoich przywilejów?”. Pytanie było tym bardziej na miejscu, gdyż kilka dni temu politycy poprzyznawali sobie coroczne premie – bagatela 40 tysięcy za dobrą pracę. Przy obecnej sytuacji, gdzie trzeba szukać oszczędności, nikt nie zdobył się na odwagę aby dokonać rzetelnej argumentacji, co takiego dobrego zrobił dla narodu. Pan Grabarczyk powiedział: „Jest to zgodne z prawem” – brawo!
Wsiąść do pociągu byle jakiego, Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet, Ściskając w ręku kamyk zielony, Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle… tekst z piosenki Maryli Rodowicz, myślę, że jest wielu z nas znany. Przy obecnej sytuacji na kolei, pragnę jednak zaznaczyć, że kiepskim w skutkach jest dosłowne zastosowanie się do słów piosenki. Pomijając fakt, iż wybór “byle jakiego” pociągu nie jest najlepszym ruchem, że o bagaż to tym bardziej należy się troszczyć, nie wspominając już o bilecie (ukłon w stronę panów kontrolerów), wreszcie skończywszy na zatrważającej prędkości (według mnie koniecznym jest montaż pasów bezpieczeństwa i masek tlenowych w przedziałach) naszych polskich składów. Kiedy w Europie Zachodniej standardem jest podróżowanie kilkaset kilometrów na godzinę, u nas podróż z Katowic do Malborka (około 600 km) zajmuje 9 - 10 godzin (nie licząc opóźnień – pociąg ekspresowy opóźniony 1,5 godziny…). Nowoczesna i szybka kolej będzie realną alternatywą dla Polski, wówczas, kiedy zachód postanowi wprowadzić masowy transport poduszkowcami lub jakimiś innymi nowoczesnymi machinami. Czy jest to wielkie marzenie, że chciałbym aby podróż np. z Katowic do Warszawy trwała 2 godziny? Póki co wszystkich borykających się z kolejami serdecznie pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości i szczęścia do odświeżonych wagonów :) Aaa… Jeszcze warto wspomnieć, iż PKP Intercity postanowiła karać sowich pracowników, w przypadku niegrzecznego zachowania wobec pasażerów…  Z tej decyzji nie są zadowoleni ani pasażerowie („niech koleje skupia się na poprawie czasu i komfortu jazdy”), ani kolejarze (występują obawy, iż „życzliwi” pasażerowie będą składać bezpodstawne donosy). No cóż… oto Polska właśnie :)
Jak się okazuje, Polacy odnieśli pewien sukces w związku z organizacją Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Szkoda tylko, że ma on wymiar jednoosobowy… Jak wiadomo nasza drużyna nie zachwyciła, nie staliśmy się nowymi mistrzami Europy – ba nawet nie wyszliśmy z grupy. Bohaterami Euro stali się kibice i pewna brunetka. Pani Natalia Siwiec została szybko okrzyknięta miss euro… Zastanawiającym jest tylko jej „naturalne” pozowanie na kilku grupowych stadionowych zdjęciach – tak wiem czepiam się… Po euro kariera osoby znanej z tego, że jest znana zaczęła się coraz bardziej rozkręcać. Nie trudno było przewidzieć, iż dostanie ona propozycję sesji zdjęciowej w pewnym czasopiśmie dla panów. Dodatkowo niedawno została ona uznana za „najgorętszą Europejkę” – tytuł przyznany przez australijską gazetę „ZOO Weekly”.
Album „Łupiąc Kamienie“ to moja absolutnie pierwsza styczność z twórczością zespołu Peace & War – ale jak to mawiają lepiej później niż wcale!
Szacuje się, że co 4 para ma problem z poczęciem dziecka. W takim samym stopniu dotyczy on kobiet, jak i mężczyzn. Jednym z coraz częściej powtarzających się powodów jest brak możliwości uzyskania przez kobietę dobrej jakości oocytów, z których mógłby rozwinąć się zarodek. Rozwiązaniem może być skorzystanie z komórek innej kobiety, która zdecydowała się zostać dawczynią. Chociaż sporo mówi się o dawstwie nasienia, temat donacji oocytów jest zazwyczaj przemilczany.

Aktualności

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin