14 maj 2014

300: Początek imperium

Dział: Recenzje
Napisał 
     Miałem sporo obaw zanim udałem się do kina na drugą odsłonę „300-tu”. Pierwsza część mnie osobiście bardzo urzekła.  Zastanawiałem się, jak to będzie z kontynuacją serii. W sumie, „300: Początek imperium” nie jest stricte tylko i wyłącznie kontynuacją, ani też – jak wskazuje nazwa – prequelem… Film jest jednocześnie sequelem, prequelem oraz rebootem – oj jest tego trochę…  Jednak czy taka mieszanka jest strawna dla przeciętnego widza? Czy twórcy filmu zbytnio nie rozciągnęli fabuły?

 

     Z radością i pełna odpowiedzialnością mogę odpowiedzieć: nie, nie i jeszcze raz nie! Film jest świetny. Akcja, krew wylewająca się na lewo i prawo, latające kończyny. Czego potrzeba więcej facetowi do szczęścia? Sceny walki przygotowane z wielkim rozmachem. W filmie można podziwiać nie tylko walkę na lądzie, ale także i morzu. I ta krew, nie jestem psychopatą – naprawdę, nie jestem – ale wygenerowane przez komputer efekty rozbryzgów są niesamowite. Bitwa to bitwa. Nie oszukujmy się, to nie jest nic pięknego i czystego. Tutaj wojownicy pocą się własną krwią. Czuć dynamizm i jeszcze raz dynamizm. A te slow-motion… całkowita rewelacja.

     W filmie znalazła się także scena miłosna. Jednak, jeśli poszukujecie romantyzmu… porzućcie tą ścieżkę. Tak jak cały film, również i ona, jest, co tu dużo ukrywać, po prostu dość brutalna – choć, kto co lubi.

     Już tak mam, iż w filmach moją uwagę najbardziej przyciągają czarne charaktery. Swoja drogą, może dlatego, iż zazwyczaj mają one najlepiej rozbudowana osobowość.  Artemizja –kobieta charakterna, twarda, a przede wszystkim szalona. Źródło jej szaleństwa zostało dokładnie przedstawione w filmie, dlatego nie będę zdradzał szczegółów.

     Jednak nie wszystko jest takie piękne… Film momentami staje się przewidywalny, a Persowie wydają się być zwykłymi „chłopcami do bicia”. Poza scenami walk (a jest ich sporo), reszta jest średnia. Aczkolwiek ja oglądałem ten film, z głównym naciskiem na te właśnie sceny. Zdążyłem się także zapoznać z gustami znajomych. Muszę powiedzieć, iż nie wszystkim podobają się np. komputerowo generowane rozbryzgi krwi – ponoć są one mało realistyczne. Uważam, iż właśnie ten brak realizmu, jest największym plusem – na Boga… to nie jest film dokumentalny. To tak jakby mieć pretensję, że Rambo przez okres całego filmu, tylko raz zmienił magazynek… magia kina i tyle!

     Reasumując. Polecam - jeśli chcecie zobaczyć ładną sieczkę. Z kolei, jeśli zależy wam na realizmie, głębokich wartościach, wielopłaszczyznowym charakterem postaci … również polecam, a pal licho to wszystko! Nic tak człowieka nie cieszy, jak fruwające na wszystkie strony narządy!

 

P.S. Naprawdę, nie jestem psychopatą!

Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Aktualności

Ciekawe filmy

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin