5 luty 2013

Wywiad z formacją Lostbone

Dział: Wywiady
Napisał 

Spis treści

M.K.: Można powiedzieć, ze dziś spotykamy się w Bydgoszczy „przedpremierowo”. Przed Wami konkretna trasa koncertowa... czyli coś, co Lostbone lubi najbardziej?

Przemas: Ja zawsze jestem nakręcony jak mamy przed sobą koncerty. W zasadzie inaczej. Jestem chory jak nie ma koncertów przed nami, dlatego zazwyczaj są (śmiech)! W zasadzie nie mamy dłuższych przerw w graniu. Jeśli chodzi o Black Star Fest to od pierwszej edycji chciałem, żebyśmy za którymś razem zagrali, ze względu na to co się stało… Chociaż wszyscy wolelibyśmy, żeby nie było takich okazji… Rozmawialiśmy od jakiegoś czasu z Demolką i udało się pojawić na czwartej edycji, więc cieszę się, że możemy tu być. Akurat tak wyszło, że to jest taka „rozbiegówka” przed marcem.

Zobaczymy jak to będzie. Rzuciliśmy się na 15 koncertów w marcu i kwietniu weekendowo, bo doświadczenie mówi nam, że granie w tygodniu jest słabe pod względem frekwencji i to jest dla nas zrozumiałe. Dla nas też jest to uciążliwe ze względu na urlopy, bo jednak pracujemy gdzieś tam w różnych konfiguracjach i co innego, wziąć wolny piątek, czy kilka piątków, a co innego kilka tygodni wolnego. Zresztą coraz więcej zespołów przerzuca się na weekendowy tryb - to się najlepiej sprawdza. W zeszłym roku wyszło to bardzo fajnie, stąd też pomysł na pociągnięcie tego jeszcze w tym roku z Made Of Hate, bo reszta składu się zmienia tym razem. Startujemy 1 marca w Łodzi!

M.K.: Płyta spotkała się z dobrym odbiorem, dużo gracie. Czujecie, że jesteście na fali obecnie?

Przemas: „Na fali” kojarzy mi się z surferami w stanach (śmiech). Nie analizujemy tego zbyt przesadnie. Cieszy mnie, że coraz więcej osób przychodzi na koncerty, że kluby chcą organizować te występy i inne zespoły też są chętne, żeby z nami coś robić. Jest też coraz więcej ludków, którzy świadomie przychodzą na nasze koncerty i widzę jak to się zmieniło w przeciągu 5 lat. To jest bardzo miłe, że nawet gdy gramy jako support to są ludki w naszych koszulkach, czy po prostu wiedzą kim jesteśmy, znają numery, a nie podchodzą i mówią: „bardzo fajnie gracie, jak się nazywacie?”. Wszystko się jakoś fajnie rozwija, ale jeszcze daleka droga przed nami. Znamy realia, natomiast cieszymy się, że to jest progres. Jeżeli udaje nam się grać po 30-40 koncertów rocznie, a na polskie warunki to bardzo przyzwoity wynik, i na naszych koncertach są ludzie, to jest zdecydowanie plus. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

M.K.: Gracie agresywną muzykę, nawet nazwa płyty to „Omninous”, czyli „złowrogi”. Z każdej strony: zło, zło, zło. Tacy źli z Was ludzie (śmiech)?

Przemas: Oczywiście! Jesteśmy strasznie źli (śmiech)! Wiesz co mi się wydaje, że jak się gra metal to agresja w aspekcie dźwiękowo tekstowym jest tego częścią. Takie są zasady muzykowania! Ale to nie musi mieć negatywnego znaczenia. Dla mnie tego typu muzyka jest sposobem na wyładowywanie złych emocji, punktowanie tego co nas w świecie wkurwia, co uważamy za złe, pozwala się zresetować zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Lepiej się wyszaleć na koncercie niż chodzić po ulicy i szukać komu by tu ryj obić prawda? Tytuł można interpretować na kilku płaszczyznach. Z jednej strony odnosi się do tego wszystkiego co jest w nas i wokół nas złe, z drugiej to takie jakby pogrożenie palcem z naszej strony w kierunku tego co nam sienie podoba i na co się nie godzimy, a finalnie odnosi się do samej muzyki, która koniec końców jest jednak dość brutalna.


Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !

Aktualności

Ciekawe filmy

Nauka i rozwój

Informacje o plikach cookie. Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu
ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.

Regulamin